sobota, 17 maja 2008

Nieletni narkomani !

Hej! W dzisiejszym poście, znajdziecie informację na temat szerzącej się, wśród młodzieży, NARKOMANI. Na samym początku chciałabym Was zachęcić, abyście obejrzeli niezwykle ciekawy film o narkomanii. Jest on nieco drastyczny, ale we właściwy sposób przedstawia problematykę tego zjawiska.
Poniżej znajduje się artykuł, który przybliży Wam pojęcie narkomanii. Znajdziecie w nim również informacje o tym , po czym poznać, że ktoś z naszych bliskich miał kontakt z narkotykami, oraz jakie mogą być skutki zażywania ich.





Narkomania -Jest jednym z najpoważniejszych zagrożeń społecznych w naszym kraju rozwija się szczególnie wśród młodego pokolenia. Od kilku lat narkomania utraciła swój marginalny charakter, dotyczący jedynie wąskiego kręgu zbuntowanej młodzieży, stając się zjawiskiem coraz bardziej powszechnym i obecnym. Prezentowane w Polsce dane, w zależności od źródła, mówią o liczbie od kilku tysięcy do kilkuset tysięcy osób uzależnionych. Współcześnie przyjmuje się, że nadużywanie i nałogowe używanie narkotyków nosi charakter wieloaspektowy i interakcyjny.
Wymienia się generalnie trzy grupy przyczyn: społeczne, psychologiczne i biologiczne.
Najmłodsi narkomani, to dzieci w wieku lat 12. Problem narkomanii istnieje już w szkołach podstawowych.
Do najczęściej używanych środków narkotycznych należą:
*różnego rodzaju substancje chemiczne obecne w postaci lotnej w klejach, lakierach nitro, rozpuszczalnikach do farb i lakierów;
*opium, morfina, heroina - działają opóźniająco na ośrodkowy układ nerwowy;
*środki halucynogenne - marihuana, haszysz, LSD, Psylocybina, PCP;
*środki pobudzające - kokaina, crack, amfetamina;
*leki psychotropowe;

Wszystkie środki narkotyczne uszkadzają przede wszystkim komórki centralnego układu nerwowego. Komórki nerwowe nie posiadają zdolności regeneracyjnych i dlatego komórki uszkodzone przez narkotyki giną nieodwracalnie.

Jednorazowy kontakt z narkotykiem może wywołać:
*euforię,
*podniecenie,
*pewność siebie,
*brak potrzeby snu,
*rozszerzenie źrenic,
Natomiast używanie narkotyków powoduje:
*wystąpienie objawów zależności fizycznej i psychicznej,
*bezsenność, wychudzenie,
*drżenie kończyn,
*halucynacje,
*wymioty,
*paranoje,
*wybuchy agresji.
Narkotyki, które się pali lub wdycha powodują poza tym zmiany chorobowe w nosie, gardle - przewlekłe zapalenie krtani i oskrzeli. Długotrwałe branie może doprowadzić do całkowitej utraty łaknienia, a w następstwie do osłabienia odporności organizmu, koniecznej do zwalczania chorób wywołanych bakteriami, wirusami, grzybami chorobotwórczymi, także wirusem HIV.

Sygnały mogące świadczyć, że dziecko może mieć kontakt ze środowiskiem narkotycznym to:
*nagłe zmiany nastroju,
*zmęczenie,
*izolowanie i zamykanie się w sobie;
*nagła zmiana grona dotychczasowych znajomych;
*spadek zainteresowania szkołą, sportem i ulubionymi zajęciami;
*kłamstwa i wykręty,
*wynoszenie z domu wartościowych przedmiotów,
*podkradanie pieniędzy;
*niewytłumaczalne spóźnienia do domu;
*używanie tajemniczych określeń podczas rozmów np.: dragi, jarać, być na haju, być na głodzie, hasz, marycha, skręt, dżont, amfa, koka, towar, diler.


Kolejny artykuł jaki zamieściłam jest to wywiad z Panią Krystyną Naruszewicz-pedagogiem społecznym i szkolnym, która zajmuje się problemem narkomanii wśród nieletnich.


Narkomania, choroba woli


Justyna Śleszycka: Jakie jest Pani zdanie na temat nowej ustawy antynarkotykowej? Co Pani sądzi o słowach Marka Kotańskiego, który powiedział: "Myślę, że zafundowaliśmy sobie kolejną fikcję".
Krystyna Naruszewicz : Kotański najlepiej zna problem. Jego ocena ustawy wydaje się słuszna. W ośrodkach detoksykacyjnych rzeczywiście nie ma miejsc; osoby, które chcą się leczyć, na rozmowę z terapeutą czekają kilka miesięcy. Niektórzy rodzice są w stanie załatwić swoim dzieciom leczenie drogami prywatnymi, na przykład przez znajomych lekarzy. Znam przypadek, kiedy bogaci rodzice wysłali dziecko do Anglii, bo tam opieka nad narkomanami jest lepsza. Na to mogą sobie pozwolić jedynie nieliczni.Nie wiem, jakie sądy miałyby zająć się złapanymi narkomanami. Sądy rodzinne już są przeciążone: nie funkcjonują sprawnie nawet w sytuacjach, kiedy trzeba przydzielić opiekuna czy kuratora. Ratowanie narkomana wymaga szybkiej decyzji i natychmiastowych działań.
I jeszcze pytanie: czy Polskę, w obecnej sytuacji stać na reformę? Kto zapłaci za przymusowe leczenie? Chyba nie kasy chorych.
Justyna Śleszycka:Dostrzega Pani jednak jakieś zalety ustawy?
Krystyna Naruszewicz:Entuzjaści mówią, że jest ta "furtka prawna": policja ma prawo zatrzymać każdego, kto posiada narkotyki, nawet niewiele na tak zwany "własny użytek". Groźba kary rzeczywiście może odstraszać - choć raczej w niewielkim stopniu. Z narkotykowym biznesem związane są wielkie pieniądze, dlatego dealerzy ominą przeszkody i dotrą do klienta. Nowa ustawa antynarkotykowa nie sprawi, że narkotyki będą trudniejsze do zdobycia, raczej staną się droższe. Rzeczywiście w walce z narkomanią liczy się każde działanie, ale ustawa niewiele mająca wspólnego z rzeczywistością, pozbawiona niezbędnej otoczki organizacyjnej, jest kropelką w morzu.
Justyna Śleszycka:Ale musi Pani przyznać, że dzięki niej uda się złapać kilku dealerów?Krystyna Naruszewicz:Słyszymy, że policja ma specjalistów, którzy wnikają w środowisko i likwidują fabryki narkotyków. Dużo się osiąga dzięki współpracy międzynarodowej: dealerów z UFO wykryli podobno celnicy austriaccy. Jednak pojedynczych, "szkolnych" dealerów nadal będzie trudno złapać, na przykład zamiast trzymać narkotyki przy sobie, będą je trzymali w schowkach. W tej chwili wystarczy jeden telefon i po kilku minutach jest dostawa pod drzwi. Dealer "szkolny" - uczeń, który bierze narkotyki i sprzedając zarabia na swoją działkę - jest praktycznie niewykrywalny. Policji trudno wejść do szkoły, a nauczyciele nie mogą zamienić się w detektywów. Uczeń nie powie, bo się boi się zemsty, a szkolnym narkomanom zależy na tym, żeby był dealer. Słyszałam, że handlarze narkotyków są tak zorganizowani, że kiedy jakiś zostanie złapany, na jego miejsce natychmiast jest drugi, nie powstaje żadna luka. To jest jak błędne koło - dealerzy mówią: dopóki istnieje zapotrzebowanie, dopóty będziemy handlować, a narkomani rozumują: są narkotyki to biorę.
Justyna Śleszycka:Jednak twórcy ustawy mieli dobre intencje i być może daje ona coś samym narkomanom?
Krystyna Naruszewicz:Dopóki nie ma nadziei na sprawne działanie sądów i szybkie podejmowanie leczenia, ustawa niewiele pomoże. W przyszłości może spełni swoją rolę. Na leczenie narkomana potrzeba jego zgody (i zgody rodziców, jeżeli jest nieletni). Często młodzi, już pełnoletni, nie chcą poddać się detoksykacji. Rodzice nie mogą ich zmusić. Kiedy sąd orzeknie konieczność przymusowego leczenia, to już jest wyrok, któremu trzeba się podporządkować. Ustawa da przynajmniej nadzieje rodzicom pełnoletnich i nie wyrażających zgody na leczenie młodych ludzi.
Justyna Śleszycka:Słyszałam opinie, że jedynym efektem wprowadzenia ustawy może być usunięcie narkomanów z ulic. To już chyba przynajmniej jedna dobra strona tej ustawy?
Krystyna Naruszewicz:Pewnie ustawa wymiecie z ulic drastyczne przypadki - zniknie ćpun uliczny. Ale takie "sprzątanie" to jedynie pozór - nie likwiduje problemu narkomanii. Musimy pamiętać, że to jest moda. Po raz pierwszy młodzi biorą na imprezach: teraz to jest łatwe, nie trzeba palić ani robić sobie zastrzyków - wystarczy wziąć tabletkę. Jeżeli narkomani znikną z ulic, może trochę mniej osób z tym się zetknie. Czasami jak ludzie nie widzą, to nie czują potrzeby, żeby się w to angażować. Z drugiej strony leżący na ulicy, w ciężkim stanie, ćpun jest żywym dowodem na szkodliwość narkotyków. Przypomina o konsekwencjach brania. Może kilku odstraszy. Wygląda nieestetycznie, brzydko - nikt by nie chciał być kimś takim.
Justyna Śleszycka:Co pani sądzi o wątpliwościach Piotra Jabłońskiego z Biura ds. narkomanii przy Ministerstwie Zdrowia: "(...) będę z niepokojem obserwował działanie zapisu o karaniu za posiadanie nawet najmniejszej ilości narkotyków miękkich. Byłoby absurdem, gdyby człowiek, którego policja złapała z jednym skrętem, trafiał do więzienia lub na przymusowe leczenie"?
Krystyna Naruszewicz:Zależy jakie sądy będą prowadziły sprawy zatrzymanych. Panie z sądu rodzinnego, jeszcze w zeszłym roku, w sprawach o niskiej szkodliwości społecznej, mogły dać upomnienie. Dla nieletnich jest poprawczak. Nie sądzę, żeby koś był kierowany na przymusowe leczenie niepotrzebnie. Marihuana, jako narkotyk miękki, od razu nie uzależnia, ale nie wolno wierzyć, że jest bezpieczna. Byłoby dobrze, jeżeli udawałoby się aresztować narkomanów w odpowiednim momencie - kiedy nie są poważnie uzależnieni i istnieją realne szanse na ich wyleczenie, a jeszcze lepiej - jeśli natychmiast mogliby być kierowani na detoksykację. Można mieć nadzieję, że w nielicznych przypadkach, na zatrzymanego podziała już sam fakt, że został złapany. Przestraszy go atmosfera sądu, to, jak został potraktowany w areszcie i przestanie brać, żeby znowu nie wpaść. Dotyczy to jednak tylko kogoś, kto wyszedł z domu z zasadami, a wziął przez przypadek i jeszcze może się wycofać. To rzadkie sytuacje, a w skali krajowej - nieodczuwalne.
Justyna Śleszycka:A ci, którzy trafią do więzienia?
Krystyna Naruszewicz:Tam, żeby przetrwać, nauczą się gorszych rzeczy. Rzeczywiście byłoby absurdalne zamykać narkomana z innymi przestępcami. W polskich więzieniach nie ma specjalistów, którzy mogliby zająć się chorymi. A, na razie, zamiast ich zatrudniać w więzieniach, lepiej by było dać im pracę w nowych ośrodkach detoksykacyjnych.Jeżeli ustawa jest zła, to jakie działania należy podjąć, żeby przerwać to "błędne koło"?Trzeba chyba zacząć od likwidowania skutków narkomanii - od leczenia. Potrzeba nowych oddziałów odtruwania, ale i ośrodków rehabilitacji dla narkomanów z różnym stopniem uzależnienia. Cenne są próby leczenia metodami niekonwencjonalnymi; popularne na świecie: praca na farmach, w dużych zgrupowaniach ludzkich, np. przy koniach (blisko natury), ma przywracać sens życia. Kotański organizuje takie terapie w Bieszczadach. Potem można zwalczać wzrastające zapotrzebowanie na narkotyki; edukować społeczeństwo w szkole przez nauczycieli, psychologów - tu liczy się współpraca z rodzicami - i przez media. Jednak nawet najlepsze akcje informacyjne nie zastąpią pomocy docelowej (np.: wspieranie, także finansowe, rodzin potrzebujących i patologicznych). Ludzie muszą być świadomi, że narkotyki niszczą zdrowie fizyczne, ale powodują też nieodwracalne zmiany umysłowe. Narkoman, którego uda się wyleczyć, nie będzie już tym samym człowiekiem, którym był nim zaczął brać - może nie być w stanie podjąć pracy umysłowej. W społeczeństwie funkcjonuje przekonanie, że narkoman to jakiś lump, człowiek "be", nie traktuje się go jak chorego. Media, zamiast mówić o wszystkich tych rodzajach narkotyków, powinny tłumaczyć, że narkomania jest chorobą woli i zmieniać podejście do narkomanów. Oni są strasznie biedni, skoro jakaś EKSTASY pozbawia ich wolnej woli.
Justyna Śleszycka:Na czym powinna wyglądać współpraca szkoły z rodzicami?
Krystyna Naruszewicz:Rodzice wychodzą z założenia, że szkoła jest odpowiedzialna powiadomienie młodzieży o szkodliwości narkotyków. Tymczasem nie nauczyciele, psycholodzy czy księża mają największą możliwość oddziaływania na dziecko, ale właśnie rodzice. Przez swoją postawę, wartości, jakie przekazują dzieciom i życzliwy do nich stosunek. Rodzice muszą być dla dzieci przyjaciółmi, muszą zapewnić im poczucie bezpieczeństwa i ładu. Tego dostarczą długie rozmowy przy wspólnych posiłkach, szukanie odpowiedzi na pytania: kim jesteś, jaki jesteś. Niedobrze się dzieje, kiedy rano wszyscy wychodzą zdenerwowani do pracy i szkoły, wracają wieczorem i nie mają siły porozmawiać. Rodzice nie wiedzą, co robią ich dzieci, a powinni być uważni. Pilnować, aby ich dziecko nie miało powodu sięgać po narkotyki. W każdej aptece można kupić testy, wykrywające obecność narkotyku w organizmie do czterdziestu ośmiu godzin po zażyciu. Bada się mocz, a wynik może odczytać każdy, nawet nie będąc specjalistą. Jeżeli dziecko weźmie raz, to nie jest to jeszcze największa tragedia - chociaż wymaga zdecydowanej pomocy ze strony rodziców. Znacznie gorzej jest, jeśli rodzice nie zareagują w odpowiednim momencie albo zorientują się za późno.W rodzinie młody człowiek powinien rozwijać się artystycznie i intelektualnie, uczyć się jak żyć w społeczeństwie, wtedy nie będzie miał czasu na narkotyki i będzie potrafił cenić swoje zdrowie. Coś takiego nie jest możliwe w rodzinach patologicznych i dlatego im się pomaga. Szkoła potrzebuje wsparcia ze strony rodziców. Oni mają obowiązek wychowywać dzieci tak, aby z prawdziwych wartości, także oferowanych przez szkołę, chciały korzystać. Walka z narkomanią będzie trudna, może nie tylko z powodu niedoskonałej ustawy i złej organizacji pomocy narkomanom w Polsce. Dużą winę ponosi negatywny model współczesnej rodziny: często od wychowania dzieci staje się ważniejsze zarabianie pieniędzy. Jednak, kończąc naszą rozmowę, muszę przyznać, że pomimo wszelkich zastrzeżeń , przyjęta ustawa jest jakąś próbą wyjścia z trudnej sytuacji.





Ostatni artykuł jaki dziś zamieściłam , jest to krótka historia o działalności dobrze wszystkim znanego ośrodka , mającego na celu pomoc ludziom uzależnionym od narkotyków-MONAR-u.






Monar – zintegrowany system przeciwdziałania narkomanii, bezdomności i zagrożeniom społecznym oraz niesienia szeroko rozumianej pomocy osobom pozostającym w trudnej sytuacji życiowej – samotnym, chorym na AIDS, skrzywdzonym przez los. Monar to apolityczna organizacja pozarządowa, stowarzyszenie, zarejestrowane w 1981 r. i działające na terenie całej Polski. Monar jest jedną z największych tego rodzaju organizacji na świecie. Udziela pomocy rocznie ponad 20 tysiącom osób w 135 placówkach różnego typu.

Marek Kotański– twórca i duchowy przywódca organizacji, pełnił funkcję przewodniczącego Zarządu Głównego Monar w okresie od 1981 do 2002r. Z zawodu był psychologiem, człowiekiem rozmiłowanym w ludziach, którym poświęcił całe swoje zawodowe życie. Od 2002 r., po tragicznej śmierci Marka Kotańskiego funkcję przewodniczącego Zarządu Głównego pełni Jolanta Łazuga-Koczurowska, psycholog kliniczny, twórca programów terapeutycznych adresowanych do dzieci i młodzieży, programów profilaktycznych i szkoleniowych, związana z Monarem od 1981 r.




Profilaktyka uzaleznień.
Od 1981 r. Monar prowadzi szereg działań profilaktycznych na terenie całego kraju. Profilaktyka Monaru oparta jest na uniwersalnych wartościach takich jak dobroć, uczciwość, miłość, szacunek dla drugiego człowieka, odpowiedzialność za siebie i innych. Rozwijanie tych wartości i wiara w sens czynienia dobra to w koncepcji Monaru główne cele profilaktyki. Celem profilaktyki Monaru jest propagowanie życia bez narkotyków, promocja zdrowia i twórczego rozwoju indywidualnego.
Zainicjowany w 1995 r. przez Marka Kotańskiego Ruch Czystych Serc zrzesza młodzież z całej Polski. Środowiskowa praca profilaktyczna realizowana jest poprzez Kluby Czystych Serc, Ośrodki Profilaktyki Środowiskowej, Świetlice Socjoterapeutyczne, programy edukacyjne, alternatywne oraz programy Alternative Dance.
Leczenie, rehabilitacja i terapia osób uzależnionych.
Stowarzyszenie oferuje osobom z problemem narkotykowym pomoc specjalistyczną w za
kresie konsultacji, poradnictwa, terapii indywidualnej i grupowej oraz
detoksykację, pomoc ambulatoryjną oraz stacjonarną terapię i rehabilitację dla osób uzależnionych. Z pomocy specjalistycznej Monaru mogą też skorzystać rodziny i bliscy osób uzależnionych. Monar prowadzi 28 poradni profilaktyki i terapii uzależnień oraz 30 stacjonarnych ośrodków rehabilitacyjnych w tym 5 specjalizujących się w pracy z młodzieżą. Poradnie udzielają rocznie ponad 95 tysięcy porad. W stacjonarnych ośrodkach prowadzonych metodą społeczności terapeutycznej korzysta rocznie ok. 2000 osób.

Readaptacja społeczna.
Stowarzyszenie Monar od 1993 r. prowadzi zorganizowaną pomoc dla osób bezdomnych, samotnych, chorych terminalnie, opuszczających zakłady karne, żyjących z różnych powodów na marginesie życia (wykluczonych społecznie). Ruch Wychodzenia z Bezdomności Markot to sieć 70 placówek – noclegowni, domów stacjonarnej pomocy oraz jadłodajni.
W ramach pomocy ludziom wykluczonym społecznie Monar prowadzi programy terapii
alkoholowej, pomocy postpenitencjarnej, izbę chorych i pogotowie dla ludzi bezdomnych, programy pomocy hospicyjnej oraz centralny punkt pomocy psychologiczno-prawnej. Z pomocy Ruchu Wychodzenia z Bezdomności Markot korzysta bezpośrednio rocznie ponad 20 tysięcy osób.
Monar we współpracy z Centralnym Zarządem Słuzb Więziennych prowadzi programy w placówkach penitencjarnych oraz oferuje pomoc terapeutyczną osobom opuszczającym zakłady ka
rne.

2 komentarze:

Adrian Moczyński pisze...

Ciekawie opisany temat. Pozdrawiam.

Marek Wołos pisze...

To jest straszne, kiedy małe dzieci zaczynają sięgać po narkotyki lub alkohol. Na pewno takim osobom należy pomóc i jak najszybciej wysłać je na detoksykacje. Na pewno warto jest udać się ośrodka leczenia uzależnień https://detoksfenix.pl/ i tam z pewnością uzyskamy niezbędną pomoc w tym zakresie.